Według
Nowego Testamentu Jezus został ukrzyżowany, umarł, zmartwychwstał i
wstąpił do nieba. Ale są też inne wersje jego historii: wiele z nich
opowiada o tym, że nie umarł na krzyżu, lecz został uratowany przez
uczniów i dokończył żywota, gdy był już w podeszłym wieku. Tylko gdzie?
To
miała być sensacja ostatnich miesięcy: James Cameron, reżyser słynnego
„Titanica”, pokazał w telewizji film o odkryciu grobu Świętej Rodziny.
Film miał wstrząsnąć całym chrześcijańskim światem. Nie wstrząsnął, ale
historia odkrycia oraz hipotezy, jakie ono za sobą pociągnęło, są
niewątpliwie interesujące.
W marcu 1980 roku w czasie prac prowadzonych na dzisiejszych
przedmieściach Jerozolimy (Wschodni Talpiot) buldożery odsłoniły stary
grobowiec. Yosef Gat, pracownik Izraelskiego Urzędu ds. Przedmiotów
Starożytnych, stwierdził, że grób pochodzi z czasów Heroda Wielkiego. W
komorze głównej znajdowało się sześć kokhim – miejsc, gdzie, według
tradycji, spoczywały ciała. Zgodnie z żydowskim obyczajem, zostawiano je
tam na rok, po czym krewni zbierali pozostałe szczątki do kamiennych
skrzyń, tzw. ossuariów. Tych znaleziono w grobowcu 10. Na sześciu z nich
widniały inskrypcje w języku greckim i aramejskim. Głosiły, że w grobie
spoczywają: Yeshua bar Yehosef (Jezus, syn Józefa), Maria, Yose (Józef,
zidentyfikowany jako brat Jezusa), Mariamenou-Mara (Maria Magdalena),
Matia (Mateusz) oraz Yehuda bar Yeshua (Juda, syn Jezusa). Zestawienie
imion zrobiło na badaczach duże wrażenie – takie same nosiły przecież
kluczowe postacie Nowego Testamentu.
Święta Rodzina w komplecie
W związku z prowadzonymi pracami budowlanymi komnata na lata została zamknięta.
10 ossuariów zabrano do Rockefeller Archeological Museum w Jerozolimie. 9
z nich skatalogowano i zachowano, jeden pozostawiono na dziedzińcu,
skąd został ukradziony. Sprawa przycichła. Temat w publicznej dyskusji
pojawił się dopiero w połowie lat 90. dzięki dwóm publikacjom, które
zainspirowały Jamesa Camerona oraz dokumentalistę Simchę Jacoboviciego
do szczegółowych badań oraz nakręcenia na ich podstawie filmu
dokumentalnego.Po trzech latach w niemal stu procentach są pewni, że
grób należał do rodziny Jezusa z Nazaretu. Twierdzą, że przemawia za tym
choćby samo zestawienie imion. – Z obliczeń statystycznych wynika duże
prawdopodobieństwo, że nie może to być inna rodzina niż Rodzina Święta –
mówią. Eksperci jednak w to powątpiewają. – To nonsens i pogoń za tanią
sensacją – odpowiada izraelski archeolog prof. Ronny Reich z
Uniwersytetu Bar-Ilan pod Tel Awiwem. Jego zdaniem w ostatnich latach
zapanowała moda na tematy związane z Biblią i Chrystusem. Reich
podkreśla, że w różnych miejscach w Izraelu już wcześniej znajdowano
groby mężczyzn o imieniu Jezus, będących synami Józefa, i nikt do tej
pory nie wyciągał na tej podstawie pochopnych wniosków. Wtóruje mu prof.
Jolanta Młynarczyk, archeolog z Uniwersytetu Warszawskiego: – To, że na
znalezionej skrzynce widniał napis: „Jezus, syn Józefa”, o niczym
jeszcze nie świadczy. W tamtym okresie były to niezwykle popularne
imiona.
Spore emocje budzą przeprowadzone przez ekipę Camerona i Jacoboviciego
badania DNA. Na ich podstawie stwierdzono bowiem, że Jezus i Maria
Magdalena, choć złożeni w grobie rodzinnym, nie byli ze sobą
spokrewnieni. Stąd wiosek, że mogli być małżeństwem, a spoczywający w
tym samym grobie Juda jest ich wspólnym synem. Wątpliwości naukowców
budzi jednak fakt, że w przedstawionych badaniach brakuje porównania DNA
Judy i Marii Magdaleny. Wątpliwości zresztą jest znacznie więcej.
Podważana jest między innymi identyfikacja imienia Mariamenou-Mara z
Marią Magdaleną. Zdaniem wielu biblistów i historyków to zestawienie
wcale nie jest oczywiste.
Przedstawione w filmie wyniki badań i wywody nie dają pewności, że grób z
Talpiot należał do Świętej Rodziny i że tam właśnie został pochowany
Jezus. Może w takim razie miejsca jego pochówku należałoby szukać gdzie
indziej?
Wrócił do tych, którzy go rozumieli
W
kaszmirskich archiwach państwowych w mieście Śrinagar, zachowały się
bardzo stare księgi i dokumenty zawierające wzmianki o Jezusie. Szef
archiwum, archeolog i indolog prof. F. M. Hassnain, twierdzi, że
potwierdzają one dwukrotny pobyt Jezusa w Kaszmirze – w latach
poprzedzających jego nauczanie w Palestynie, a także po ukrzyżowaniu.
Uratowany od śmierci przez przyjaciół i uczniów miał wrócić tam, gdzie
nauczał wcześniej i gdzie jego słowa przyjmowano ze zrozumieniem.
W księdze Bhavishya Maha Purana (str. 465 i 466 w. 17–32) znajduje się
zapis: „Gdy władcę Raya Shalewahina niesiono przez wzgórza Kaszmiru,
król ujrzał tam uśmiechniętego człowieka w białej, lnianej tunice,
otoczonego słuchającymi go ludźmi. Na pytanie Shalewahina: kim jest?,
człowiek w białej szacie odpowiedział, że przybył z kraju Mlachha
(Palestyna) i jest kapłanem religii głoszącej zasady prawdziwe. W swoim
kraju nauczał, głosił prawdę i ostrzegał lud przed wykorzenianiem
tradycji. Oni zaś nazwali go Masih (Mesjasz). Nie zgadzali się z tą
nauką i skazali go na cierpienie. Gdy król spytał, co to za religia,
człowiek odrzekł: religia ta zowie się: miłość, prawda i czystość
serca”.
Według starych zapisków, Jezus miał umrzeć i zostać pochowany w
Kaszmirze. Jego sarkofag od ponad tysiąca dziewięciuset lat znajduje się
w niewielkim pomieszczeniu kościoła Rauzabal Khanyar w Śrinagarze.
Inskrypcja na grobie głosi: „Tu spoczywa prorok Yuz-Azaf, zwany Yusu,
prorok dzieci Izraela” (imię Jezus jest tożsame z imionami Yuz-Azaf i
Yusu). Przed sarkofagiem, na podłodze, znajduje się kamienna płyta, w
której został wyryty wizerunek stóp Jezusa.
Profesor Hassnain od lat stara się o zbadanie grobu lub choćby o
prześwietlenie go promieniami Rentgena, jednak władze na to nie
zezwalają, obawiając się zranienia uczuć religijnych wyznawców trzech
największych religii świata, bo od wieków do grobu w Śrinagarze
pielgrzymują nie tylko chrześcijanie, ale też hindusi i mahometanie, dla
których Jezus był prorokiem i wzorem dobroci.
Umarł w Japonii, w wieku 106 lat
Poza
Kaszmirem jest jeszcze kilka innych miejsc, gdzie ludzie są przekonani,
że to u nich spoczęło ciało Jezusa. Jego grobem szczyci się między
innymi mała wieś w... Japonii.
Przed drugą wojną światową Koma Takeuchi, kapłan religii shinto z
prefektury Ibaraka, wszedł w posiadanie należących do jego rodziny
dokumentów zapisanych w języku starojapońskim. Koma Takeuchi zdał sobie
wówczas sprawę, że jego ród przez wieki strzegł niezwykłego sekretu.
Dotyczył on dwóch zapomnianych grobów w bambusowym gaju na szczycie
małego wzgórza we wsi Shingo. Z dokumentów wynika, że w jednym leży
Jezus, a w drugim zostały złożone uszy jego brata i pukiel włosów Matki
Boskiej.
Zwoje opisują dwie wyprawy Jezusa do Japonii. Pierwszy raz miał tam
trafić w wieku 21 lat, aby odbyć dziesięcioletni trening duchowy pod
górą Fidżi. Za drugim razem przybył tam, gdy, zagrożony ukrzyżowaniem,
uciekł z Palestyny (na krzyżu miał zginąć jego brat Iskiri). Za każdym
razem jego droga wiodła przez Himalaje i Syberię.
Groby w Shingo to nie jedyny ślad, jaki pozostał we wsi po Jezusie.
Współczesnych badaczy zastanawiają panujące tam zwyczaje. Podobnych nie
ma w całej Japonii: Dziecięce ubranka jeszcze do niedawna ozdabiało się
tam gwiazdami Dawida, a dzieciom malowało na czole krzyże czarnym
atramentem. Choć współcześni mieszkańcy wsi nie są chrześcijanami,
krzyże widać tam na każdym kroku. Interesująca jest również wcześniejsza
nazwa wioski: Herai. Jej pochodzenie wywodzi się od słowa „hebrajski”.
Jezus miał w Herai dożyć 106 lat. Miał tam żonę o imieniu Yumiko, z
którą spłodził trzy córki, i – jeśli wierzyć przekazom – jego potomkowie
żyją do dziś. Jest nim między innymi 70-letni Toyoi Sawaguchi, na
którego ziemi znajdują się groby. Wielu obecnych mieszkańców wioski
powątpiewa w prawdziwość tej legendy, ale są przekonani, że jeśli to nie
Jezus spoczywa w grobie w bambusowym gaju, to na pewno był to jakiś
wielki człowiek i należy mu się szacunek. W Shingo działa małe muzeum
Jezusa, a na wzgórzu, gdzie rzekomo znajduje się jego grób, od lat 60.
odbywa się Święto Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz