9 grudnia 2012

Wszystkie groby Jezusa

Według Nowego Testamentu Jezus został ukrzyżowany, umarł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Ale są też inne wersje jego historii: wiele z nich opowiada o tym, że nie umarł na krzyżu, lecz został uratowany przez uczniów i dokończył żywota, gdy był już w podeszłym wieku. Tylko gdzie?

To miała być sensacja ostatnich miesięcy: James Cameron, reżyser słynnego „Titanica”, pokazał w telewizji film o odkryciu grobu Świętej Rodziny. Film miał wstrząsnąć całym chrześcijańskim światem. Nie wstrząsnął, ale historia odkrycia oraz hipotezy, jakie ono za sobą pociągnęło, są niewątpliwie interesujące.
W marcu 1980 roku w czasie prac prowadzonych na dzisiejszych przedmieściach Jerozolimy (Wschodni Talpiot) buldożery odsłoniły stary grobowiec. Yosef Gat, pracownik Izraelskiego Urzędu ds. Przedmiotów Starożytnych, stwierdził, że grób pochodzi z czasów Heroda Wielkiego. W komorze głównej znajdowało się sześć kokhim – miejsc, gdzie, według tradycji, spoczywały ciała. Zgodnie z żydowskim obyczajem, zostawiano je tam na rok, po czym krewni zbierali pozostałe szczątki do kamiennych skrzyń, tzw. ossuariów. Tych znaleziono w grobowcu 10. Na sześciu z nich widniały inskrypcje w języku greckim i aramejskim. Głosiły, że w grobie spoczywają: Yeshua bar Yehosef (Jezus, syn Józefa), Maria, Yose (Józef, zidentyfikowany jako brat Jezusa), Mariamenou-Mara (Maria Magdalena), Matia (Mateusz) oraz Yehuda bar Yeshua (Juda, syn Jezusa). Zestawienie imion zrobiło na badaczach duże wrażenie – takie same nosiły przecież kluczowe postacie Nowego Testamentu.



Święta Rodzina w komplecie

W związku z prowadzonymi pracami budowlanymi komnata na lata została zamknięta.
10 ossuariów zabrano do Rockefeller Archeological Museum w Jerozolimie. 9 z nich skatalogowano i zachowano, jeden pozostawiono na dziedzińcu, skąd został ukradziony. Sprawa przycichła. Temat w publicznej dyskusji pojawił się dopiero w połowie lat 90. dzięki dwóm publikacjom, które zainspirowały Jamesa Camerona oraz dokumentalistę Simchę Jacoboviciego do szczegółowych badań oraz nakręcenia na ich podstawie filmu dokumentalnego.Po trzech latach w niemal stu procentach są pewni, że grób należał do rodziny Jezusa z Nazaretu. Twierdzą, że przemawia za tym choćby samo zestawienie imion. – Z obliczeń statystycznych wynika duże prawdopodobieństwo, że nie może to być inna rodzina niż Rodzina Święta – mówią. Eksperci jednak w to powątpiewają. – To nonsens i pogoń za tanią sensacją – odpowiada izraelski archeolog prof. Ronny Reich z Uniwersytetu Bar-Ilan pod Tel Awiwem. Jego zdaniem w ostatnich latach zapanowała moda na tematy związane z Biblią i Chrystusem. Reich podkreśla, że w różnych miejscach w Izraelu już wcześniej znajdowano groby mężczyzn o imieniu Jezus, będących synami Józefa, i nikt do tej pory nie wyciągał na tej podstawie pochopnych wniosków. Wtóruje mu prof. Jolanta Młynarczyk, archeolog z Uniwersytetu Warszawskiego: – To, że na znalezionej skrzynce widniał napis: „Jezus, syn Józefa”, o niczym jeszcze nie świadczy. W tamtym okresie były to niezwykle popularne imiona.
Spore emocje budzą przeprowadzone przez ekipę Camerona i Jacoboviciego badania DNA. Na ich podstawie stwierdzono bowiem, że Jezus i Maria Magdalena, choć złożeni w grobie rodzinnym, nie byli ze sobą spokrewnieni. Stąd wiosek, że mogli być małżeństwem, a spoczywający w tym samym grobie Juda jest ich wspólnym synem. Wątpliwości naukowców budzi jednak fakt, że w przedstawionych badaniach brakuje porównania DNA Judy i Marii Magdaleny. Wątpliwości zresztą jest znacznie więcej. Podważana jest między innymi identyfikacja imienia Mariamenou-Mara z Marią Magdaleną. Zdaniem wielu biblistów i historyków to zestawienie wcale nie jest oczywiste.
Przedstawione w filmie wyniki badań i wywody nie dają pewności, że grób z Talpiot należał do Świętej Rodziny i że tam właśnie został pochowany Jezus. Może w takim razie miejsca jego pochówku należałoby szukać gdzie indziej?



Wrócił do tych, którzy go rozumieli

W kaszmirskich archiwach państwowych w mieście Śrinagar, zachowały się bardzo stare księgi i dokumenty zawierające wzmianki o Jezusie. Szef archiwum, archeolog i indolog prof. F. M. Hassnain, twierdzi, że potwierdzają one dwukrotny pobyt Jezusa w Kaszmirze – w latach poprzedzających jego nauczanie w Palestynie, a także po ukrzyżowaniu. Uratowany od śmierci przez przyjaciół i uczniów miał wrócić tam, gdzie nauczał wcześniej i gdzie jego słowa przyjmowano ze zrozumieniem.
W księdze Bhavishya Maha Purana (str. 465 i 466 w. 17–32) znajduje się zapis: „Gdy władcę Raya Shalewahina niesiono przez wzgórza Kaszmiru, król ujrzał tam uśmiechniętego człowieka w białej, lnianej tunice, otoczonego słuchającymi go ludźmi. Na pytanie Shalewahina: kim jest?, człowiek w białej szacie odpowiedział, że przybył z kraju Mlachha (Palestyna) i jest kapłanem religii głoszącej zasady prawdziwe. W swoim kraju nauczał, głosił prawdę i ostrzegał lud przed wykorzenianiem tradycji. Oni zaś nazwali go Masih (Mesjasz). Nie zgadzali się z tą nauką i skazali go na cierpienie. Gdy król spytał, co to za religia, człowiek odrzekł: religia ta zowie się: miłość, prawda i czystość serca”.
Według starych zapisków, Jezus miał umrzeć i zostać pochowany w Kaszmirze. Jego sarkofag od ponad tysiąca dziewięciuset lat znajduje się w niewielkim pomieszczeniu kościoła Rauzabal Khanyar w Śrinagarze. Inskrypcja na grobie głosi: „Tu spoczywa prorok Yuz-Azaf, zwany Yusu, prorok dzieci Izraela” (imię Jezus jest tożsame z imionami Yuz-Azaf i Yusu). Przed sarkofagiem, na podłodze, znajduje się kamienna płyta, w której został wyryty wizerunek stóp Jezusa.
Profesor Hassnain od lat stara się o zbadanie grobu lub choćby o prześwietlenie go promieniami Rentgena, jednak władze na to nie zezwalają, obawiając się zranienia uczuć religijnych wyznawców trzech największych religii świata, bo od wieków do grobu w Śrinagarze pielgrzymują nie tylko chrześcijanie, ale też hindusi i mahometanie, dla których Jezus był prorokiem i wzorem dobroci.



Umarł w Japonii, w wieku 106 lat

Poza Kaszmirem jest jeszcze kilka innych miejsc, gdzie ludzie są przekonani, że to u nich spoczęło ciało Jezusa. Jego grobem szczyci się między innymi mała wieś w... Japonii.
Przed drugą wojną światową Koma Takeuchi, kapłan religii shinto z prefektury Ibaraka, wszedł w posiadanie należących do jego rodziny dokumentów zapisanych w języku starojapońskim. Koma Takeuchi zdał sobie wówczas sprawę, że jego ród przez wieki strzegł niezwykłego sekretu. Dotyczył on dwóch zapomnianych grobów w bambusowym gaju na szczycie małego wzgórza we wsi Shingo. Z dokumentów wynika, że w jednym leży Jezus, a w drugim zostały złożone uszy jego brata i pukiel włosów Matki Boskiej.
Zwoje opisują dwie wyprawy Jezusa do Japonii. Pierwszy raz miał tam trafić w wieku 21 lat, aby odbyć dziesięcioletni trening duchowy pod górą Fidżi. Za drugim razem przybył tam, gdy, zagrożony ukrzyżowaniem, uciekł z Palestyny (na krzyżu miał zginąć jego brat Iskiri). Za każdym razem jego droga wiodła przez Himalaje i Syberię.
Groby w Shingo to nie jedyny ślad, jaki pozostał we wsi po Jezusie. Współczesnych badaczy zastanawiają panujące tam zwyczaje. Podobnych nie ma w całej Japonii: Dziecięce ubranka jeszcze do niedawna ozdabiało się tam gwiazdami Dawida, a dzieciom malowało na czole krzyże czarnym atramentem. Choć współcześni mieszkańcy wsi nie są chrześcijanami, krzyże widać tam na każdym kroku. Interesująca jest również wcześniejsza nazwa wioski: Herai. Jej pochodzenie wywodzi się od słowa „hebrajski”.
Jezus miał w Herai dożyć 106 lat. Miał tam żonę o imieniu Yumiko, z którą spłodził trzy córki, i – jeśli wierzyć przekazom – jego potomkowie żyją do dziś. Jest nim między innymi 70-letni Toyoi Sawaguchi, na którego ziemi znajdują się groby. Wielu obecnych mieszkańców wioski powątpiewa w prawdziwość tej legendy, ale są przekonani, że jeśli to nie Jezus spoczywa w grobie w bambusowym gaju, to na pewno był to jakiś wielki człowiek i należy mu się szacunek. W Shingo działa małe muzeum Jezusa, a na wzgórzu, gdzie rzekomo znajduje się jego grób, od lat 60. odbywa się Święto Chrystusa.

Brak komentarzy: